Poszukiwacze słońca

Strony

  • Strona główna
  • KONTAKT
  • O MNIE

4/18/2020

Czego możemy uczyć się od dzieci?

Czego możemy uczyć się od dzieci?

Nie wiem jak Wy ale ja często kąpiąc się pod prysznicem mam jakieś przemyślenia życiowe i przez to zużywam dużo wody ;) Tym razem przyszło mi do głowy, że gdyby dorośli stali się chociaż trochę bardziej podobni do dzieci to świat byłby piękniejszy.
A tak się składa, że pracuję w żłobku (jak na razie), więc mogę obserwować zachowania dużej grupy maluchów. Oczywiście dzieci czasem są nieznośne ale mają wiele cech, których my nie mamy albo może zapomnieliśmy, że je mamy.
Czego więc możemy uczyć się od dzieci?

Wyrażanie swoich uczuć

Jeśli dziecko jest złe, zmęczone czy głodne to płacze, a jeśli jest zadowolone to się śmieje. Teoretycznie takie proste i oczywiste ale u nas dorosłych ta struktura bywa często odwrócona. Nierzadko śmiejemy się chociaż jesteśmy smutni, czujemy się źle ale nie mówimy o tym, mamy inne zdanie ale milczymy, nie dajemy sobie z czymś rady ale kłócimy się z najbliższymi o coś zupełnie innego.
Myślimy, że przez to uciekniemy przed problemem, pokonamy go udawaniem, że go wcale nie ma, odwracaniem uwagi innych, żartami i śmiechem.  
O ile bardziej proste byłoby nasze życie i ile nieporozumień i konfliktów między ludźmi dałoby się uniknąć, gdybyśmy potrafili ze sobą szczerze rozmawiać i mówić o swoich uczuciach, obawach, radościach, strachu czy lęku.

„Amerykański luz”

To o czym teraz pomyślałam przywołało mi na myśl Amerykanów kojarzonych z ciągłym „It’s OK…” i uśmiechem, który uważamy za nieszczery – i w gruncie rzeczy to nie wiem czy Amerykanie faktycznie są tak bardzo zadowoleni z życia, chociaż słyszałam, że tak, więc może to jednak z nami jest coś nie tak ;) Standardowy Polak narzeka na wszystko, w ciemno nie ufa nikomu obcemu i podchodzi z dystansem do ludzi na ulicy. Oczywiście nie twierdzę, że każdy Polak to cham, który nikogo nie lubi ale, gdyby ktoś obcy, właśnie w takim amerykańskim stylu,  podszedł do nas na ulicy, uśmiechając się, mówiąc jakiś komplement, czy nie daj Boże zaczynając  rozmowę to prawdopodobnie uznalibyśmy, że to wariat i trzeba uciekać.
A właśnie dzieci posiadają tego rodzaju spontaniczność i są bezpośrednie w kontaktach międzyludzkich. Dla dziecka każdy moment jest dobry na okazywanie swoich emocji. Potrafią np. przybiegnąć do ciebie i przytulić, nie zwracając uwagi na okoliczności.

Bezwarunkowa radość

O bezwarunkowej radości pisałam tutaj https://www.poszukiwaczeslonca.pl/2020/02/jak-zamienic-szczescie-warunkowe-na.html ale wtedy nie pomyślałam o dzieciach.
A to właśnie dzieci są tak niezwykłe pod względem wyrażania uczuć. Mają umiejętność okazywania radości z różnych powodów i w sytuacjach w których my nie dostrzegamy nic wartego uwagi. Potrafią się cieszyć z tego, że mogą wyjść na spacer, że liście spadają z drzew, z kolorowych motyli, trawy na łące, nawet z padającego deszczu. Dla nas to często nieprawdopodobne, bo co jest niezwykłego w tym, że można wyjść na spacer po raz setny do tego samego parku. Natomiast dziecko za każdym razem dostrzega w takich sytuacjach coś nowego.

Dziwić się

Często zdarza się, że dziecko jest daną rzeczą czy zjawiskiem bardzo zdziwione i obserwuje to z dużą uwagą i niesamowitą fascynacją, a dla nas to wszystko jest zbyt oczywiste, zbyt nudne i niegodne zainteresowania.
Dzieci potrafią ciągle się czymś zachwycać, zadziwiać, nieustannie dostrzegając coś pięknego w tej naszej pozornie beznadziejnej i smutnej rzeczywistości. Zdarza się, że dziecko widzi całą gamę barw, a my patrząc w tym samym kierunku zauważamy tylko szarość.

Myślę, że oddaje to ten cytat:
Człowiek, który przestaje się dziwić jest wydrążony, ma wypalone serce. W człowieku, który uważa, że wszystko już było i nic nie może go zdziwić, umarło to, co najpiękniejsze – uroda życia – Ryszard Kapuściński.

Nie przejmować się opinią

Dzieci są naturalne, mówią to co myślą i robią to na co mają ochotę, czasem oczywiście wstydzą się obcych ludzi ale mimo to nie udają kogoś innego, nie odczuwają takiej potrzeby. Dzieci potrafią eksperymentować, nie zastanawiając się czy coś im się uda, czy nie, po prostu to robią.
Z kolei my dorośli jesteśmy często zakłamani wobec innych i samych siebie. Wolimy udawać kogoś innego, rezygnować ze swoich planów czy marzeń tylko dlatego, że ktoś nas może za to potępić czy wyśmiać.

Nie śpieszyć się

Dzieci zawsze mają czas. My biegniemy, śpieszymy się, chcemy wszystko zrobić tu i teraz. Do sklepu podjeżdżamy samochodem pod same drzwi. Narzekamy, że tyle ludzi w kolejce. Denerwujemy się, że na spacerze pies znowu ciągnie nas za daleko. Wolimy zjeść byle co, przyrządzone byle jak ale szybciej. Dzieci robią wszystko wolno, według nas zbyt wolno. Mają czas na przyglądanie się jak pada deszcz, skakanie po kałużach, radość z zabawy na śniegu,  jedzenie tak długo jak mają ochotę, na to by zatrzymać się na środku chodnika i wpatrywać w coś absolutnie niezwykłego, czego my nawet nie zauważamy bo znowu się śpieszymy.
Dzieci potrafią łapać każdą chwile i wykorzystywać ją w pełni, podczas gdy my przez cały czas biegniemy szukając wolnego czasu.





Czytaj więcej »
on 4/18/2020 2
Podziel się!
Etykiety:
dorośli, Dzieci
Nowsze posty
Starsze posty

4/10/2020

Święta - za co lubimy, za za co nie?



Epidemia wciąż trwa i nie wiadomo kiedy się skończy. Pomimo to życie toczy się nadal i tak jak co roku mamy Święta Wielkanocne. Inne niż zawsze i takie które na pewno na długo zostaną w naszej pamięci.

Różne podejścia do świąt

Przeżywanie świąt zależy od danej osoby i tego czy ktoś jest wierzący czy nie. Myślę, że ludzie dzielą się na trzy kategorie: tych faktycznie wierzących, wierzących teoretycznie i tych którzy wcale nie wierzą i tego nie ukrywają.
Moim zdaniem najgorsza jest ta druga grupa, bo oni najczęściej są największymi hipokrytami.
Jednak w kwestiach religijnych, każdy ma prawo do własnego zdania i wszystkich inaczej myślących należy szanować, dlatego staram się to robić.

Święta to również wiele stałych punktów, które stały się naszą prywatną tradycją.
Jednym z nich są spotkania rodzinne. W tym roku będzie inaczej, bo zgodnie z zaleceniami rządu mamy spędzić ten czas wyłącznie z domownikami, o ile oczywiście się zastosujemy ;)

W poprzednich latach większość z nas na pewno organizowała spotkania rodzinne w szerszym gronie. Jednak myślę, że dla sporej części osób to wcale nie były przyjemne momenty.
Wymuszone grzeczności, uśmiechy, siedzenie, jedzenie. Potem każdy prezentuje przebieg swojego życia, od ostatniego spotkania w Boże Narodzenie. Gorzej jeśli nic ciekawego się nie wydarzyło ale zawsze można coś podkoloryzować. Oczywiście o żadnych niepowodzeniach nie można mówić, bo przecież trzeba wypaść jak najlepiej. Potem jeszcze jeden kawałek serniczka, żeby ciocia się nie obraziła. I może na koniec małe przypomnienie kto w ostatnim czasie kupił najbardziej spektakularną rzecz: samochód, telewizor, czy może w tym roku wszystko przebije własne mieszkanie na kredyt.

Święta – dzień w którym przez kilka godzin wszyscy są dla siebie niesłychanie mili, a potem znowu się nienawidzą.

Tak więc te nasze świąteczne spotkania czasem mogą wyglądać jak scenariusz niezłej komedii, chociaż dla nas samych mało śmiesznej. Tylko w tym przypadku to my sami jesteśmy w niej aktorami, więc przebieg akcji można zmienić.
A może w tym roku ktoś z nas pomyśli z sentymentem o tego typu rodzinnych spotkaniach  i nawet trochę zatęskni za tą swoją nielubianą rodziną.

Ja osobiście nie lubię podczas świąt „rewii mody”. Nie oznacza to, że chodzę cały czas w dresie, chociaż teraz na kwarantannie to akurat tak ;) Ale jeśli w święta przebywa się na wsi, gdzie każdy każdego zna, to idąc do kościoła ze święconką można się poczuć jak na wybiegu mody. Wtedy odnosi się  wrażenie, że każdy idzie tam tylko po to, żeby zaprezentować swój nowy strój i pooceniać innych.
Więc jedyne co można zrobić to się uśmiechać i nie przejmować.

Oczywiście każdy ma swój punkt widzenia i dlatego też różnie przeżywamy święta, a niektórzy pewnie nie obchodzą ich wcale. Mam np. znajomych, którzy nie są wierzący ale obchodzą święta na swój sposób i m.in. organizują różne typowo niemieckie „zabawy” jak Zajączek Wielkanocny. A więc chowanie jajek i słodyczy w ogrodzie/domu, które potem odnajdują dzieci. Więc można i tak.

Jeśli chodzi o mnie, to wierze w Boga, więc Święta Wielkanocne odbieram w tym właśnie kontekście. Ale święta to również ważny czas dla rodziny, który może pomóc odnowić nasze relacje z najbliższymi – albo i zepsuć ;)
Jednak myślę, że są potrzebne takie dni, (a zwłaszcza w tym roku) bo właśnie teraz można się na chwile zatrzymać, odpocząć od tego pędu codzienności i zastanowić co jest dla nas ważne i ważniejsze.

Natomiast w tym roku być może wielu z nas doceni swoją domową rodzinę za to, że dzięki niej ma teraz z kim spędzić te święta, a pewnie duża część osób będzie w ten czas jeszcze bardziej samotna.

A czym dla Was są święta? I czego w tym roku będzie Wam najbardziej brakować?

I oczywiście życzę wszystkim zdrowych i radosnych świąt J

Czytaj więcej »
on 4/10/2020 2
Podziel się!
Etykiety:
Święta Wielkanocne
Nowsze posty
Starsze posty

4/04/2020

Jak radzić sobie z porażką?


JAK RADZIĆ SOBIE Z PORAŻKĄ?

Każdy z nas rozumie słowo „porażka” trochę inaczej ale również każdy ma jakieś negatywne doświadczenia na swoim koncie. Życie nie jest niestety wyłącznie przyjemne i bajkowe, więc jest to raczej nieuniknione. Jak jednak radzić sobie z porażką?

Dlaczego ponoszę porażki?

Jeśli się w coś angażujemy, wychodzimy ze swojej strefy komfortu, podejmujemy różne wyzwania i ryzyko, to prawdopodobieństwo wystąpienia porażki jest większe.

Czy w takim razie dla bezpieczeństwa nie robić nic?

Jeśli ktoś chce całe życie stać w miejscu, to tak. Chociaż i to nie jest 100-procentową metodą, bo potem i tak można doszukać się porażek. Bo np. moją porażką jest, że mam nudne życie, lub to, że nie ćwiczę.
Niestety życie to nieustanne pasmo różnych wzlotów i upadków i czy chcemy czy nie, porażki – jakkolwiek je rozumiemy – są nieodłączną częścią naszej egzystencji.

 Dlaczego porażki są takie trudne do zniesienia?

Niestety porażka potrafi być w naszej głowie przez długi czas, powodując ciągłe uczucie rozczarowania i smutku.
Bardzo często nie potrafimy się pogodzić z tym, że coś nam w życiu nie wyszło, uznając to za swoją dramatyczną porażkę.  Obwiniamy się, uważamy za gorszych od reszty społeczeństwa, porównujemy z innymi, ciągle myśląc, że trzeba było zrobić to lub tamto inaczej.

A czemu porażki są takie trudne? Pewnie dlatego, że każdy z nas jest w jakimś tam stopniu egoistą (ja również). Dlatego chcemy być idealni, odnosić same sukcesy i najlepiej żeby wszystko czego się tylko dotkniemy zamieniało się w złoto.

Jak radzić sobie z porażką?


Wyobraź sobie (chyba że nie musisz bo jest to rzeczywistością), że któregoś dnia dochodzisz do smutnego wniosku, że Twój wybór studiów nie był idealny… i co teraz? Prawdopodobnie uznajesz, że Twoje życie jest już przegrane, bo przecież  nie da się cofnąć czasu… i tak pogrążasz się w swoim smutku, ciągle go podsycając żeby nigdy nie minął.
Taki sam scenariusz występuje w wielu innych sytuacjach. Kiedy np. angażujesz się w jakiś projekt, robisz coś nowego, podejmujesz ryzyko i... już nie możesz się doczekać efektów, a tu nagle wszystko kończy się katastrofą.
Jest to smutne to prawda ale jak powiedział prawdopodobnie Napoleon Bonaparte „Tylko ten nie popełnia błędów, kto nic nie robi”.

Można wciąż walczyć z porażkami lub je zaakceptować i uznać, że są one szansą na coś nowego, lepszego.

Więc potraktuj te wszystkie niepowodzenia jako doświadczenia, które czynią Cię innym człowiekiem – patrzącym na świat z szerszej perspektywy.

Ponadto na pewno nie warto się poddawać, tylko dlatego bo ktoś uważa, że to co robisz nie ma sensu. Inni niech mówią co chcą, a Ty patrz nadal do przodu i rób swoje. 

Natomiast doświadczenia, nawet banalne mogą spowodować, że wiele rzeczy przestanie Cię przerażać, bo uznasz, że już to wszystko znasz i „wiesz jak to jest”. Tak więc myślę, że nielubiana praca, studia których żałujesz, czy nawet złośliwa Pani z rejestracji są pewną wartością w naszym życiu, pomagają wyciągnąć jakieś pozytywne wnioski i wiele się nauczyć.


Czytaj więcej »
on 4/04/2020 4
Podziel się!
Etykiety:
Porażki w życiu
Nowsze posty
Starsze posty
Nowsze posty Starsze posty Strona główna
Subskrybuj: Posty (Atom)
Poszukiwacze słońca

Popularne posty

  • Planowanie zmian i trudności z ich wprowadzaniem w życie
  • Nadmierne analizowanie
  • Kilka słów o codzienności na podstawie „Nikt nie idzie” Jakuba Małeckiego
  • Strach przed działaniem – a więc czy warto się bać?
  • Czy planowanie ma sens?

Archiwum bloga

  • ►  2022 (2)
    • ►  czerwca (2)
  • ▼  2020 (17)
    • ►  maja (2)
    • ▼  kwietnia (3)
      • Czego możemy uczyć się od dzieci?
      • Święta - za co lubimy, za za co nie?
      • Jak radzić sobie z porażką?
    • ►  marca (5)
    • ►  lutego (7)

Formularz kontaktowy

Nazwa

E-mail *

Wiadomość *

Etykiety

"Nikt nie idzie" Chmielewski - "Złe" Codzienność dorośli Dzieci hobby idealny człowiek koronawirus koronowirus nadmierne analizowanie Odwaga pasja piękno Planowanie poczucie zmarnowanego życia Porażki w życiu przeciętność recenzja rozmowa rozwój rozwój osobisty samodoskonalenie społeczeństwo stanie w miejscu Strach szczęście szczęście bezwarunkowe szczęście warunkowe Święta Wielkanocne umiejętność słuchania wiosna zamartwianie się Zmiany

Obserwatorzy

Zgłoś nadużycie

Szukaj na tym blogu

Obsługiwane przez usługę Blogger.
Ⓒ 2018 Poszukiwacze słońca. Design created with by: Brand & Blogger. All rights reserved.