Poszukiwacze słońca

Strony

  • Strona główna
  • KONTAKT
  • O MNIE

3/28/2020

Siła rozmowy i milczenia



Pewnie każdy z Was kojarzy powiedzenie „Mowa jest srebrem, a milczenie złotem”.  Jednak kto w praktyce stosuje je w codziennym życiu lub chociaż zastanawia się nad tym co oznacza.
Siła rozmowy i milczenia może być często większa niż myślisz.

O tym co nas smuci i o tym co nas cieszy

Zdarzyło Ci się kiedyś mieć jakiś problem? To pytanie retoryczne, na które z pewnością każdy odpowie twierdząco. Jednak co wtedy robisz? Zapewne starasz się go rozwiązać ale być może nie wiesz jak, czujesz więc zagubienie i… chcesz o tym porozmawiać, a najlepiej z kimś komu ufasz. Najczęściej taką osobą jest przyjaciel lub ktoś bliski. Może niekoniecznie taka rozmowa rozwiąże wszystkie Twoje problemy ale pewnie pomoże Ci poczuć się lepiej lub spojrzeć na to z innej perspektywy.

Podobny schemat występuje, gdy doświadczamy czegoś przyjemnego w życiu. Może to być jakiś sukces, osiągnięcie lub po prostu udany dzień. Wtedy również albo nawet tym bardziej chcemy z kimś o tym porozmawiać, podzielić się naszym szczęściem.

Czasem może to być również coś pozornie banalnego, jakiś drobiazg i np. chcesz komuś powiedzieć o ostatnio przeczytanej książce.

Kiedy spotyka nas coś złego lub dobrego, zazwyczaj wiążą się z tym silne emocje, więc, gdy już decydujemy się, aby komuś o tym opowiedzieć to najczęściej oczekujemy jakiejś reakcji zwrotnej.
Niekoniecznie zrozumienia, bo trudno wymagać od kogoś, żeby rozumiał coś o czym być może nie ma pojęcia (chyba że był w podobnej sytuacji).  A wiec czego? Często po prostu wysłuchania, bez niepotrzebnego oceniania i tzw. złotych rad.

Być może wielokrotnie nie masz ochoty słuchać tego o czym mówi druga osoba, bo mówi zbyt długo, nudno, o rzeczach które Cię nie interesują, na których się nie znasz… Jednak to co dla nas może nieistotne dla kogoś innego może być czymś bardzo ważnym. Dlatego najgorsze co możemy zrobić w takiej sytuacji to zlekceważyć i okazać brak zainteresowania, bo ta druga osoba może już więcej razy nie zaufać.

SIŁA ROZMOWY I MILCZENIA

 Kiedy to JA mam problem

Często myślisz sobie, że to Ty masz największy problem, nie inni tylko Ty? Więc to Ty potrzebujesz pomocy, porady i wysłuchania.

Nasze problemy często przysłaniają nam cały obraz rzeczywistości i wypełniają większość czasu. Bywają mniejsze lub większe: choroba, nielubiana praca, zepsuty samochód. Jednak w większości przypadków to „Ty i Twój problem” uważasz za coś najistotniejszego i nic innego się w tym momencie nie liczy.

Wtedy to Ty chcesz o tym z kimś porozmawiać, oczekujesz wysłuchania i porady. Oczywiście nie pytasz tej drugiej osoby co u niej, bo to przecież Ty masz problem – więc to chyba oczywiste. To Twoje problemy są najważniejsze, to Ty masz trudne życie.  Więc to Tobie należy się współczucie, co Cię więc obchodzą jakieś mało istotne głupstwa, skoro masz ważniejsze sprawy na głowie.

Często wręcz licytujemy się z innymi, kto ma w życiu gorzej i większe problemy. Albo podchodzimy do drugiej osoby na zasadzie „Ona nie zna życia”.

 „Chcę tylko porozmawiać”

Zastanawiasz się czasem dlaczego ta druga osoba opowiada o tym właśnie Tobie? Może darzy Cię zaufaniem, może uważa za swojego przyjaciela, a może tak naprawdę nie ma z kim o tym porozmawiać i czuje się samotna.

Mogą to być różne relacje: przyjaciel-przyjaciel, mąż – żona, rodzic-dziecko, itp.

Kiedy stykamy się z brakiem zainteresowania , dla każdego z nas jest to bolesne. Kiedy np. dziecko przychodzi do matki opowiedzieć o czymś przyjemnym co się dzisiaj wydarzyło i w efekcie słyszy, że nie teraz bo nie ma czasu.

Oczywiście że Twoje problemy i przeżycia są ważne ale ważne są również problemy i przeżycia każdego innego człowieka.

Bo może ta druga osoba powiedziała właśnie Tobie o czymś co jest dla niej trudne lub ważne, o czymś o czym nigdy wcześniej nikomu nie mówiła i już może nigdy więcej nie powie.

Często również to co dla Ciebie jest śmieszne lub głupie, dla drugiej osoby może być bardzo ważne.

Dlatego myślę, że czasem to pozornie banalne zlekceważenie może być dla drugiej osoby kluczowe i mieć wpływ na całe jej życie.




Czytaj więcej »
on 3/28/2020 0
Podziel się!
Etykiety:
rozmowa, umiejętność słuchania
Nowsze posty
Starsze posty

3/21/2020

Wiosna pomiomo epidemi?


WIOSNA POMIMO EPIDEMII - RADOŚĆ CZY NIE?

Czas się nie zatrzymał, wciąż biegnie swoim rytmem i nawet pomimo epidemii, wiosna w tym roku przyszła jak zawsze.
Dzisiaj 21 marca, pierwszy dzień kalendarzowej wiosny. W zasadzie to więcej słyszałam o tym wczoraj (w radiu) bo był początek wiosny astronomicznej.
Chociaż w ostatnim czasie w mediach jest tylko jeden wiodący temat.

Zresztą o koronawirusie już pisałam ostatnio, tutaj https://www.poszukiwaczeslonca.pl/2020/03/koronawirus-spoeczenstwo.html

Ale w tym roku nawet wiosna została pokonana przez epidemię.

Wiosna kojarzy się ze spacerami, wycieczkami, a obecnie jest to raczej trudne.  Na ulicach wyjątkowo mało ludzi. W Krakowie również nawet popularne ulice prawie puste. Chociaż przypadki nieodpowiedzialnych zachowań niestety wciąż się zdarzają, np. grupowe spotkania młodzieży.

Wiosna to zazwyczaj lubiany przez wszystkich czas, w tym roku jednak nastroje raczej depresyjne.

Jest to trudna sytuacja dla wielu osób, nie tylko pod względem strachu o życie ale też finanse. Pewnie duża część z nas na tym ucierpi; zwłaszcza tych, którzy prowadzą własne firmy m.in. turystyka, gastronomia, właściciela żłobków, przedszkoli. Trudną sytuację mają również osoby zatrudnione na umowę zlecenie. Sama także nie zarobię tyle co zazwyczaj ale na przeżycie mi wystarczy.

Jednak to wszystko na pewno minie i świat będzie wciąż istniał, bo już różne kryzysy przeżyliśmy – My ludzie.

Coś się zmieni na pewno.
Nie na wszystko mamy wpływ ale na wiele tak.

Pojawiają się już różne dowcipy o małżeństwie, że okres siedzenia w domu może spowodować w przyszłości masowe rozwody lub porody. Więc jednak mamy na coś wpływ i zdecydowanie życzę wszystkim tego drugiego ;)  

Wiosna = radość?

W tym roku myślimy pewnie, że koronawirus pokrzyżował nam plany i wiosna przez to nie jest radosna. Jednak z tą radością różnie bywa.

Czytałam kiedyś, że statystycznie najwięcej samobójstw jest właśnie na wiosnę; co może wydawać się dość dziwne, bo to bardziej jesień czy zima uważane są za depresyjne okresy.

Jeśli chodzi o radość, to nie wszystko jest więc czarne albo białe i nie wszystko jest tak oczywiste i jasne jak nam się wydaje. Często bowiem nie każdy szczegół widać na pierwszy rzut oka i również nie zawsze wiemy jakie drugi człowiek ma problemy.
Warto więc pomyśleć o innych, czy nie potrzebują jakiejś pomocy nie tylko teraz ale przez cały rok.

Radość więc nie koniecznie zależy od pory roku, sytuacji, miejsca i tego co mamy, a czego nie.
Teraz taki przykład ponizej.

Weryfikacja priorytetów

Obecna sytuacja zmusiła nas do weryfikacji priorytetów. Nagle okazuje się, że:
  • te stare ciuchy, już niemodne, są jeszcze całkiem dobre,
  • kłótnie o to, gdzie jechać na wakacje nie mają już znaczenia, ważne żeby tylko wszyscy byli zdrowi i dożyli do tych wakacji,
  • bez nowych hybrydów też da się żyć, 
  • ta paskudna kuchnia do remontu, też w sumie nie jest jeszcze taka zła – dobrze, że przynajmniej jest gdzie gotować te zapasy kaszy i makaronu.

Epidemia, czas w którym mydło i makaron cieszą bardziej niż nowy telefon.




Czytaj więcej »
on 3/21/2020 11
Podziel się!
Etykiety:
koronowirus, wiosna
Nowsze posty
Starsze posty

3/15/2020

Koronawirus a społeczeństwo


KORONAWIRUS A SPOŁECZEŃSTWO


Wystarczy jedna epidemia, aby cały nasz poukładany świat legł w gruzach.

Koronawirus a społeczeństwo... Jak epidemia zmienia nasz dotychczasowy świat?


Żyjemy w czasach, w których człowiek ma niemal wszystko czego zapragnie. Postęp technologiczny nieustannie idzie do przodu i na każdym kroku dostajemy od świata nowe ułatwienia.

Jeszcze kilkadziesiąt lat temu w sklepach były puste półki, a obecnie jedynym ograniczeniem może być brak pieniędzy. Jednak już nawet pod tym względem nie musimy się męczyć – wychodzić z domu i tracić pół dnia na wyprawę do sklepów – bo niemal wszystko możemy zamówić przez Internet.

Znów patrząc na stosunkowo nie tak odległe czasy możemy zauważyć, że kiedyś podróż np. ze wsi do miasta była jak wyprawa życia. Przemieszczanie nie było tak łatwe jak dzisiaj; tylko nieliczni mieli samochody, a autobus MPK nie podjeżdżał co 10 min po tłum rozdrażnionych pasażerów – „Bo już minuta spóźnienia i znowu za dużo ludzi w środku”.

Narzekamy na „dzisiejsze czasy”, że tyle zła, politycy złodzieje, lekarze biorą łapówki, księża pedofile, ludzie złośliwi, wszyscy są przeciwko nam, wszędzie wyzysk człowieka, niskie zarobki, zbyt długie godziny pracy, ciągłe zmęczenie i stres.
Nie twierdzę że to wszystko puste słowa – bo chociażby ciągłe zmęczenie i stres na pewno są domeną naszych czasów. Ale o tym innym razem.

Obecnie jednak uważamy, że wszystko nam się należy, wszystko musimy mieć i czujemy ogromy żal jeśli świat nam czegoś nie daje. Chcemy w pewien sposób podporządkować sobie wszechświat; uporządkować własne życie i mieć nad wszystkim kontrolę.

Biegamy nieustannie za czymś biegamy…

Stawiamy sobie podstawowe cele: zgromadzić jak najwięcej pieniędzy, znaleźć prestiżową pracę, kupić samochód i mieszkanie, zdobyć uznanie, a potem już tylko korzystać z życia. Jeździć na wakacje, wydawać pieniądze na przyjemności, zakupy, drogie restauracje, kino, teatr, koncert, siłownia, kosmetyczka, fryzjerka itp. Miliony możliwości, miliony form rozrywek i przyjemności.

I w tych naszych nowoczesnych czasach, gdzie niemal wszystko da się „jakoś załatwić” pojawia się KORONAWIRUS i wszystko się zawala.


W tym momencie przypomina mi się powieść „Miasto ślepców” autorstwa José Saramago. Opisana w niej została historia wymyślonej epidemii, która w końcu przeradza się w prawdziwą katastrofę. Chorzy ludzie zostają zgromadzeni w jednym budynku, a ich liczba systematycznie rośnie. Początkowo każdy z nich stara się być kulturalny w stosunku do drugiego i w pewien sposób zachować swoją pozycję społeczną. Jednak szybko okazuje się, że to kim ktoś był poza murami tego budynku nie ma teraz znaczenia (lekarz czy sprzątaczka…), bo w sytuacji kryzysu wszyscy są sobie równi. A cały dotychczasowy świat „przestaje istnieć”.
Autor pokazuje jak bohaterowie zmieniają się pod wpływem tej katastrofy, wraz z upływem kolejnych dni. Kiedy zaczyna wszystkiego brakować w ludziach potęguje się wrodzony egoizm i budzi się instynkt przetrwania – zaczynają walczyć o przeżycie, niestety często „po trupach”.
Autor uważa, że każdy z nas jest z natury egoistą, jednak nawet w najgorszych okolicznościach można pozostać człowiekiem i wyciągnąć rękę do tych, którzy tego potrzebują.

Mam nadzieję, że koronawirus w naszym społeczeństwie nie przerodzi się w tak potężny kryzys cywilizacyjny; jednak warto w tym momencie się nad tym zastanowić. Nie w kontekście paniki i zakładania czarnych scenariuszy ale z perspektywy natury człowieka.
Każdemu oczywiście życzę zdrowia ale myślę, że tego rodzaju epidemie są dobrą okazją do tego, aby się zatrzymać i pomyśleć.

Teraz cytat z chyba najbardziej znanej książki o epidemii:
Każdy nosi w sobie dżumę, nikt bowiem nie jest od niej wolny. I trzeba czuwać nad sobą nieustannie, żeby w chwili roztargnienia nie tchnąć dżumy w twarz drugiego człowieka. […] Jedyny sposób, żeby ludzie byli razem, to zesłać im dżumę. - Albert Camus - Dżuma 

Jedna katastrofa i tracimy wszystko, cały nasz świat, który z takim wysiłkiem stworzyliśmy – zostaje tylko drugi człowiek, który albo nam wtedy pomoże albo nie.
Jednak aby w sytuacji zagrożenie liczyć na czyjąś pomoc, może najpierw pierwsi wyciągnijmy rękę.

Warto więc dobrze wykorzystać ten czas (myślę również o sobie) i poświęcić go dla innych – dla naszych bliskich lub obcych, którym możemy w jakikolwiek sposób pomóc.


Czytaj więcej »
on 3/15/2020 0
Podziel się!
Etykiety:
koronawirus, społeczeństwo
Nowsze posty
Starsze posty

3/14/2020

Nadmierne analizowanie


NADMIERNE ANALIZOWANIE


Wracamy z pracy lub szkoły i myślimy, myślimy…

W torebce/plecaku czeka książka ale nie możesz się skupić, bo analizujesz wszystko to co się dzisiaj wydarzyło. Może trzeba było inaczej… powiedzieć to, zrobić tamto. Analizujesz każdą sytuację po kolei - że źle poszło Ci na egzaminie; co powiedział szef w pracy; myślisz o tym, że ktoś był dla Ciebie nie miły i że pewnie wszyscy się z Ciebie śmieją za plecami.

Wracasz do domu i znowu żyjesz nadmiernym analizowaniem. Potem dzielisz się ze swoją rodziną przebiegiem dnia – i super; fajnie że masz z kim porozmawiać ale gorzej, że to wcale nie koniec bo myślisz nadal… Nadmiernie analizujesz niemal każdą minutę swojego życia.

Martwisz się, zastanawiasz. Nawet jeśli teoretycznie nic nadzwyczajnego się nie wydarzyło, Ty rozbierasz cały swój dzień na czynniki pierwsze. Bo przecież jak można się nie przejmować skoro dzisiaj się skompromitowałeś, powiedziałeś coś głupiego, zrobiłeś coś źle, popełniłeś błąd w pracy i zostałeś upomniany przez swojego szefa, klient był dla Ciebie niemiły i wiele innych. Zawsze znajdzie się coś o czym można myśleć i czym można się stresować.
Czasami nawet sam już nie wiesz czym tak naprawdę się przejmujesz ale robisz to niemal automatycznie. Nadmierne analizowanie dopada Cię przez cały czas.

Kiedy wracasz do domu i masz dużo zwykłych, codziennych obowiązków: obiad, dzieci… Najczęściej udaje Ci się myśleć o czymś innym. Jednak, gdy tylko masz „chwilę czasu” dopadają Cię czarne, natrętne myśli i znowu analizujesz wszystko po kolei.
Dlatego „boisz się” ciszy, pustki, chcesz zapełnić ją jakimikolwiek rozrywkami, które pozwolą Ci zapomnieć, pozbyć się tych myśli i analizowania. Oglądasz serial, przeglądasz Internet, starasz się odstresować.
Niestety przed Tobą kolejny dzień. Jutro znowu musisz wstać do pracy czy szkoły. Kiedy gasisz światło i idziesz spać masz dużo czasu by myśleć. Analizujesz krok po kroku, przewidujesz scenariusze tego co może się wydarzyć. Próbujesz zasnąć ale nadmierne analizowanie wraca jak bumerang.


Dlaczego tak jest i skąd to nadmierne analizowanie?


Myślenie jest czymś naturalnym i typowym dla każdego człowieka ale czasem może nam wyrządzić wiele złego.
Skąd jednak to nadmierne analizowanie? Nie wiem, być może dlatego, że chociaż każdy z nas jest wyjątkowy to w gruncie rzeczy jesteśmy słabymi ludźmi z milionem wątpliwości, niskim poczuciem wartości i strachem. Czy musi tak być? Nie.
Może jednak zawsze starasz się być idealny czy idealna; wypaść jak najlepiej w każdej sytuacji. Być może dlatego tak długo rozpamiętujesz różne wydarzenia. Czy zdarza Ci się myśleć: „Ale się dzisiaj wygłupiłam, po co opowiadałam tyle o sobie tej koleżance, pewnie teraz uzna mnie za głupią, pomyśli, że ciągle narzekam albo wszystkim o tym rozpowie i każdy będzie się ze mnie śmiał”.?

Żyjesz w ciągłym strachu, nie chcąc popełnić żadnego „fałszywego ruchu”, Twoja kondycja psychiczna jest coraz gorsza.

Najczęściej jednak nikt poza Tobą nie zwraca uwagi lub szybko zapomina o sytuacjach, w których teoretycznie się skompromitowałeś.
Codzienność składa się z miliona zdarzeń, a społeczeństwo z milionów ludzi, więc czemu to Ty i Twoje życie ma być negatywną atrakcją dla innych.

Oczywiście konstruktywne myślenie, które skłania Cię do pewnych refleksji i nie popełniania podobnych błędów w przyszłości jest ok. Ale nadmierne analizowanie powodujące, że popadasz w paranoję, już nie.
Więc jeśli już poddajesz wewnętrznej analizie jakieś zdarzenie, to pomyśl co w swoim życiu możesz zrobić lepiej. Analizowanie samo w sobie jest dobre, pod warunkiem, że prowadzi do jakichś wniosków, a nie staje się dla nas błędnym kołem.
Skup się nad rozwiązaniem konkretnego problemu, a nie nad tym co się już wydarzyło lub co złego może się stać. Wiem, że łatwo powiedzieć, a w praktyce bywa to bardzo trudne ale NIE niemożliwe.

Czytaj więcej »
on 3/14/2020 3
Podziel się!
Etykiety:
nadmierne analizowanie, zamartwianie się
Nowsze posty
Starsze posty

3/08/2020

Zbyt głupia pasja



ZBYT GŁUPIA PASJA

Czym jest pasja? Trudno na to pytanie odpowiedzieć, bo tak naprawdę nie ma jakiejś jednej oficjalnej definicji.
Pasja jest uznawana za synonim słowa hobby – a to z kolei definiowane jest jako coś przyjemnego, co wykonujemy dla relaksu w wolnym czasie…  Konkretny przykład zależy już od naszych preferencji, tak więc ile osób tyle możliwości na zdefiniowanie tego pojęcia.
Nie chcę jednak teraz tego robić i zagłębiać się w słownikowe opisywanie słowa „pasja”.

Przed dalszym czytaniem każdy sam niech pomyśli czym dla niego jest pasja i czy potrafi w swoim życiu coś takiego wskazać.

Ja kontra drugi człowiek


Najpierw jestem ja i potrafię coś powiedzieć na swój temat: co lubię, co mnie interesuje, co uważam za godne uwagi, a co za głupie.
Teraz wszyscy pozostali… Jeśli chodzi o drugiego człowieka to również potrafimy coś powiedzieć na jego temat (pomijając już fakt, że często nasze opinie są błędne), jednak i tym razem zdarza się, że ocena jest przez pryzmat samych siebie.
→→→ gdy ja tak robię, to inni również tak powinni, a każde odstępstwo od normy jest dziwne.

Czy można mieć zbyt głupią pasje?


Podam teraz przykład z prawdziwego życia.
Mój tata pracuje z człowiekiem, który bardzo interesuje się historią. Należy do grupy rekonstrukcyjnej i jeździ na różne wydarzenia z tym związane. Poświęca na to dużo wolnego czasu, a również pieniędzy ale jednocześnie sprawia mu to wiele radości i satysfakcji. Tata opowiadał, że ich wspólni znajomi z pracy śmiali się z niego, że „Zajmuje się jakimiś głupotami, z których nie ma żadnych korzyści, tylko jeszcze do tego dokłada”.
Myślę że tego rodzaju krytyka jest właśnie oceną przez pryzmat swojej własnej osoby. Bo przecież „normalny” mężczyzna, mąż i ojciec wychowany w tradycyjnej rodzinie, w wolnym czasie, w ramach rozrywki ogląda telewizję lub idzie z kolegami na piwo, a tego rodzaju marnowanie pieniędzy jest już ok, bo jest typowe i nie odbiega od normy.

Jeśli chodzi o „głupie” pasje w życiu, to do głowy przychodzi mi również inna osoba, którą znałam ale niestety już nie żyje. Był to pewien artysta (rzeźbiarz i malarz), który skończył studia i pomimo, że miał szansę na karierę wybrał skromne życie na wsi bez rozgłosu i większych zysków. Można powiedzieć, że jego praca była na tyle komercyjna na ile było to niezbędne do przeżycia.
Kilka lat temu byłam u niego w domu i oglądałam niektóre jego dzieła…
Najbardziej w pamięci pozostał mi jednak sposób w jaki o tym opowiadał. Widziałam wtedy w jego oczach i słyszałam w jego głosie ogromną pasję i niezwykle mnie to urzekło. Nie był to w żadnym wypadku samo zachwyt ale raczej zachwyt nad tym „czymś”.

Teraz już ostatnia refleksja osobista na koniec ;)
A więc to, że bardzo podziwiam ludzi, którzy bez względu na zdanie innych potrafią realizować swoją pasję, wkładając w to dużo pracy i zaangażowania.


Nawet z pozoru najdziwaczniejsza, najskromniejsza pasja jest czymś bardzo, ale to bardzo cennym. - Stephen King

Czytaj więcej »
on 3/08/2020 4
Podziel się!
Etykiety:
hobby, pasja
Nowsze posty
Starsze posty
Nowsze posty Starsze posty Strona główna
Subskrybuj: Posty (Atom)
Poszukiwacze słońca

Popularne posty

  • Planowanie zmian i trudności z ich wprowadzaniem w życie
  • Nadmierne analizowanie
  • Kilka słów o codzienności na podstawie „Nikt nie idzie” Jakuba Małeckiego
  • Strach przed działaniem – a więc czy warto się bać?
  • Czy planowanie ma sens?

Archiwum bloga

  • ►  2022 (2)
    • ►  czerwca (2)
  • ▼  2020 (17)
    • ►  maja (2)
    • ►  kwietnia (3)
    • ▼  marca (5)
      • Siła rozmowy i milczenia
      • Wiosna pomiomo epidemi?
      • Koronawirus a społeczeństwo
      • Nadmierne analizowanie
      • Zbyt głupia pasja
    • ►  lutego (7)

Formularz kontaktowy

Nazwa

E-mail *

Wiadomość *

Etykiety

"Nikt nie idzie" Chmielewski - "Złe" Codzienność dorośli Dzieci hobby idealny człowiek koronawirus koronowirus nadmierne analizowanie Odwaga pasja piękno Planowanie poczucie zmarnowanego życia Porażki w życiu przeciętność recenzja rozmowa rozwój rozwój osobisty samodoskonalenie społeczeństwo stanie w miejscu Strach szczęście szczęście bezwarunkowe szczęście warunkowe Święta Wielkanocne umiejętność słuchania wiosna zamartwianie się Zmiany

Obserwatorzy

Zgłoś nadużycie

Szukaj na tym blogu

Obsługiwane przez usługę Blogger.
Ⓒ 2018 Poszukiwacze słońca. Design created with by: Brand & Blogger. All rights reserved.