KORONAWIRUS A SPOŁECZEŃSTWO


Wystarczy jedna epidemia, aby cały nasz poukładany świat legł w gruzach.

Koronawirus a społeczeństwo... Jak epidemia zmienia nasz dotychczasowy świat?


Żyjemy w czasach, w których człowiek ma niemal wszystko czego zapragnie. Postęp technologiczny nieustannie idzie do przodu i na każdym kroku dostajemy od świata nowe ułatwienia.

Jeszcze kilkadziesiąt lat temu w sklepach były puste półki, a obecnie jedynym ograniczeniem może być brak pieniędzy. Jednak już nawet pod tym względem nie musimy się męczyć – wychodzić z domu i tracić pół dnia na wyprawę do sklepów – bo niemal wszystko możemy zamówić przez Internet.

Znów patrząc na stosunkowo nie tak odległe czasy możemy zauważyć, że kiedyś podróż np. ze wsi do miasta była jak wyprawa życia. Przemieszczanie nie było tak łatwe jak dzisiaj; tylko nieliczni mieli samochody, a autobus MPK nie podjeżdżał co 10 min po tłum rozdrażnionych pasażerów – „Bo już minuta spóźnienia i znowu za dużo ludzi w środku”.

Narzekamy na „dzisiejsze czasy”, że tyle zła, politycy złodzieje, lekarze biorą łapówki, księża pedofile, ludzie złośliwi, wszyscy są przeciwko nam, wszędzie wyzysk człowieka, niskie zarobki, zbyt długie godziny pracy, ciągłe zmęczenie i stres.
Nie twierdzę że to wszystko puste słowa – bo chociażby ciągłe zmęczenie i stres na pewno są domeną naszych czasów. Ale o tym innym razem.

Obecnie jednak uważamy, że wszystko nam się należy, wszystko musimy mieć i czujemy ogromy żal jeśli świat nam czegoś nie daje. Chcemy w pewien sposób podporządkować sobie wszechświat; uporządkować własne życie i mieć nad wszystkim kontrolę.

Biegamy nieustannie za czymś biegamy…

Stawiamy sobie podstawowe cele: zgromadzić jak najwięcej pieniędzy, znaleźć prestiżową pracę, kupić samochód i mieszkanie, zdobyć uznanie, a potem już tylko korzystać z życia. Jeździć na wakacje, wydawać pieniądze na przyjemności, zakupy, drogie restauracje, kino, teatr, koncert, siłownia, kosmetyczka, fryzjerka itp. Miliony możliwości, miliony form rozrywek i przyjemności.

I w tych naszych nowoczesnych czasach, gdzie niemal wszystko da się „jakoś załatwić” pojawia się KORONAWIRUS i wszystko się zawala.


W tym momencie przypomina mi się powieść „Miasto ślepców” autorstwa José Saramago. Opisana w niej została historia wymyślonej epidemii, która w końcu przeradza się w prawdziwą katastrofę. Chorzy ludzie zostają zgromadzeni w jednym budynku, a ich liczba systematycznie rośnie. Początkowo każdy z nich stara się być kulturalny w stosunku do drugiego i w pewien sposób zachować swoją pozycję społeczną. Jednak szybko okazuje się, że to kim ktoś był poza murami tego budynku nie ma teraz znaczenia (lekarz czy sprzątaczka…), bo w sytuacji kryzysu wszyscy są sobie równi. A cały dotychczasowy świat „przestaje istnieć”.
Autor pokazuje jak bohaterowie zmieniają się pod wpływem tej katastrofy, wraz z upływem kolejnych dni. Kiedy zaczyna wszystkiego brakować w ludziach potęguje się wrodzony egoizm i budzi się instynkt przetrwania – zaczynają walczyć o przeżycie, niestety często „po trupach”.
Autor uważa, że każdy z nas jest z natury egoistą, jednak nawet w najgorszych okolicznościach można pozostać człowiekiem i wyciągnąć rękę do tych, którzy tego potrzebują.

Mam nadzieję, że koronawirus w naszym społeczeństwie nie przerodzi się w tak potężny kryzys cywilizacyjny; jednak warto w tym momencie się nad tym zastanowić. Nie w kontekście paniki i zakładania czarnych scenariuszy ale z perspektywy natury człowieka.
Każdemu oczywiście życzę zdrowia ale myślę, że tego rodzaju epidemie są dobrą okazją do tego, aby się zatrzymać i pomyśleć.

Teraz cytat z chyba najbardziej znanej książki o epidemii:
Każdy nosi w sobie dżumę, nikt bowiem nie jest od niej wolny. I trzeba czuwać nad sobą nieustannie, żeby w chwili roztargnienia nie tchnąć dżumy w twarz drugiego człowieka. […] Jedyny sposób, żeby ludzie byli razem, to zesłać im dżumę. - Albert Camus - Dżuma 

Jedna katastrofa i tracimy wszystko, cały nasz świat, który z takim wysiłkiem stworzyliśmy – zostaje tylko drugi człowiek, który albo nam wtedy pomoże albo nie.
Jednak aby w sytuacji zagrożenie liczyć na czyjąś pomoc, może najpierw pierwsi wyciągnijmy rękę.

Warto więc dobrze wykorzystać ten czas (myślę również o sobie) i poświęcić go dla innych – dla naszych bliskich lub obcych, którym możemy w jakikolwiek sposób pomóc.


Brak komentarzy: